czwartek, 29 kwietnia 2010

Domek letniskowy jako inwestycja

     Bardzo modne na zachodzie i coraz bardziej popularne w Polsce, „domki letniskowe”, mogą w znacznym stopniu w płynąć na poprawę naszych finansów. Wcześniejsze zdanie, wydaje się wielce nielogiczne i zakrawa wręcz na herezję. Jednak przeanalizujmy je nieco bliżej.
     Drugi dom na wsi, domek letniskowy, mieszkanie w uzdrowisku – na takie luksusy mogą pozwolić sobie jedynie najbogatsi. Tym bardziej w naszym biednym kraju. Ale jeśli podejdziemy do sprawy, jak do inwestycji, możemy ujrzeć drugie dno. W wielu ciekawych turystycznie obszarach deweloperzy budują nieruchomości przeznaczone dla wczasowiczów. Biorąc kredyt możemy kupić taką nieruchomość, a następnie oddać ją do zarządzania firmie turystycznej. Firma wynajmuje naszą nieruchomość turystom, płacąc nam zyski z wynajmu. Oczywiście firma pobiera prowizję i koszty obsługi, ale bardzo często i tak zarabiamy niezłe pieniądze, bez własnej obecności i zaangażowania.
     Teraz należy wykonać prostą analizę i obliczyć, czy wpływy z wynajmu pokryją koszty kredytu i pozwolą nam zarobić. W zależności od zawartej z firmą obsługującą naszą nieruchomość umowy, możemy zarezerwować sobie dogodne terminy na własny wypoczynek. W takim wypadku równocześnie cieszymy się wpływami z nieruchomości i darmowym wypoczynkiem. Całą operacja nie jest skomplikowana, a równocześnie na rynku są firmy zajmujące się kompleksową obsługą. My organizujemy finansowanie, a oni całą resztą.
     Nie potrzebujemy również wielkiej zdolności kredytowej, gdyż bank zalicza nam przyszłe zyski z wynajmu na poczet raty kredytowej, a samym zabezpieczeniem jest kupowana nieruchomość. W dobie rozluźniania polityki kredytowej przez banki, cała operacja, nabiera kuszących cech inwestycji długoterminowej. A nie można zapomnieć o wzroście wartości zakupionej inwestycji – dodatkowy zysk kapitałowy.

czwartek, 22 kwietnia 2010

Świadomy wybór kredytu

Marząc o własnym kącie, często zastanawiamy jak to marzenie zrealizować. Mając 20-30 lat ciężko mieć dostatecznie dużo gotówki, żeby zfinansować zakup. Są szczęściarze, pochodzący z tzw. „bogatych domów”, ale ci są nieliczni. Większość z nas musi zdecydować się na zaciągnięcie kredytu. I tutaj zaczyna się gehenna. Tak wiele banków kusi nas swoimi ofertami, że aż kręci się w głowie. Znane twarze aktorów i piosenkarzy prezentowane w reklamach przyciągają nas do konkretnych banków. Analizując umowę kredytu warto pominąć marketingowe sztuczki i skupić się na twardych liczbach tj.:
  • oprocentowanie kredytu,
  • prowizja za rozpatrzenie wniosku i udzielenie kredytu, 
  • możliwość i koszt przewalutowania 
  • czas spłaty kredytów
  • raty malejące czy stałe
  • kto ustala oprocentowanie (zależne od stawki LIBOR/WIBOR czy ustala je bank własnym rozporządzeniem) 
Po rozpatrzeniu tych parametrów możemy w pełni świadomie podjąć decyzję o wyborze odpowiedniego kredytu